poniedziałek, 30 maja 2011

"Bar dobrych ludzi" J.R. Moehringer



"Bar dobrych ludzi" autorstwa J.R. Moehringer'a mnie zafascynował, zaczarował i zaskoczył szczerością. W czasach kiedy, mam wrażenie coraz mniejszą wartość stanowi człowiek, nie wzbudza on ciekawości i troski, każdy próbuje siebie wybielić, pokazać jaki jest wspaniały i co cudownego w życiu zrobił. Czy często słyszycie jak ktoś przyznaje się do błędów, z czystą świadomością, że nie jest idealny, ale również z poczuciem, że całe życie pragnie dowieść kim na prawdę jest i co powinien zrobić?

Głównym bohaterem, jest autor ksiażki J.R. Moehringer. Książka jest opisem jego życia od najmłoszych lat, kiedy to żyje z matką, w domu dziadków; w domu, który bardziej przypomina ruderę; bez ojca, bez pieniędzy, bez mężczyzny, którego mógłby podziwiać i naśladować.
Żyje w ciągłym strachu. Strachu o siebie, o matkę, która całymi dniami pracuje, żeby jakoś związać koniec z końcem.
Kiedy trafia na lepszą pracę i wyprowadzają się do wynajętego mieszkania/pokoju/kawalerki, on zawsze martwi się i czeka kiedy będzie gorzej, kiedy mama znów po nocach będzie uderzać w szaleńczym tempie w kalkulator, kiedy znów nie będą mieli pieniędzy i wrócą do domu dziadka. Martwi się zdrowiem mamy, martwi się o wszystko.

"-Pani Williams zadzwoniła dzisiaj do mnie do pracy - zaczęłą.
-Powiedziała mi, że na każdej przerwie siedzisz na skraju boiska, patrzysz nieobecnym wzrokiem w dal, a kiedy zapytała, co robisz, odpowiedziałeś jej, że się... martwisz."

Od tej chwili, w każdej ciężkiej i stresującej sytuacji potwarza w myślach mantrę, słowa, które powiedziała jego mama, aby przez chwilę próbować się nie martwić
" Nie warto martwić się o coś, co się nie zdarzy".

Jego jedynym marzeniem i celem na przyszłość jest dostanie się na dobre studia, najlepiej studia prawnicze i oskarżenie ojca o niepłacenie alimentów. Jest to w rzeczywistości chęć jego matki, ale ona zawsze słyszał, że o mame musi dbać i jej pomagać, więc w ten sposób chce jej właśnie pomóc.
J.R. czuje, że potrzebuje ojca, często siedzi na werandzie i słucha radia, słucha swojego ojca, słucha głosu, bo tyle mu po ojcu pozostało.
Mimo braku pieniędzy, mimo pochodzenia z biednej rodziny, ale z dobrymi wynikami w nauce, zdobywa pierwszy cel i dostaje się do Yale.
Przez całe życie spotyka na swojej drodze ludzi, którzy dłużej, bądz krócej, ale towarzyszą w jego życiu.
Pierwsza miłość, pierwsze zranienie, pierwszy interes, wstyd, poniżenie i ludzie, którym zazdrości bycia tym kim są i jak wyglądają, a raczej to co ich obraz przedstawia - lydzi podziwianych i ludzi sukcesu.
W jego już pełnoletnim życiu, pojawia się podziwiany od zawsze bar "Dickens" i alkohol. Bywalcy baru, od których uczy się pasji do ksiażek, do muzyki, dzięki którym uczy się być mężczyzną i zachowywać się jak mężczyzna.

"-Niektórzy nie rozumieją, jak wielu osób trzeba, żeby ukształtować jednego dobrego człowieka. Następnym razem, gdy odwiedzisz Manhattaan i zobaczysz, jak powstają te potężne wieżowce, zwróć uwagę, ilu ludzi jest w to zaangażowanych. Pamiętaj, synu, że w procesie tworzenia silnego mężczyzny bierze udział tylu ludzi, ilu trzeba, by zbudować wieżę."

Pasja do książek i do pisania, jest większa niż chęć spełnienia marzeń mamy, aby został prawnikiem. To miłość do słów, które były w nim zakorzenione od małego. To historie ludzi sprawiły, że zmienił zdanie.

"-Nienawidzę tego pytania - warknąłem. - Nie ciepię, kiedy ludzie pytają, o czym jest książka. Ludzie, którzy czytają tylko dla samej fabuły, ludzie, którzy wysysają fabułę jak kremowe nadzienie z ciastek, powinni ograniczyć się do komiksowych historyjek w gazetach i oper mydlanych. O czym jest ta książka? Każda książka, która jest coś warta, opowiada o ludzkich emocjach, o miłości, śmierci i bólu. Chodzi w nich przede wszystkim o słowa. Opowiadają o zmaganiach bohaterów z życiem. Rozumiesz?"

Książka opowiada tyle lat życia, tyle problemów do przejścia, tyle spraw, z którymi trzeba się zmierzyć, ale dzięki wszystkiemu co przeżył, odkrywa prawdę o odwzorowaniu ojca.

"...każdą z cech, które przypisywałem mężczyzną - twardość, upór, determinację, niezawodność, szczerość, uczciwość, odwagę - mogłem znaleźć u matki. Zawsze podskórnie to czułem, ale teraz pierwszy raz z życiu pod beznamiętną maską dostrzegłem twarz wojownika. Dopiero teraz udało mi się w pełni pojąć i nazwać te uczucia.""Tak długo z utęsknieniem szukałem klucza do tajemnicy, jak być dobrym mężczyzną, a wystarczyło wziąć przykład z jednej dobrej kobiety.""

Książka to w małym stopniu bycie mężczyzną i szukanie autorytetu, przede wszystkim to walka o życie i o wiarę w siebie. Poszukiwania swojego stylu i uczenia się od innych. Brania garściami z nauki w szkole, ale również uczenia się na błędach innych.
Słowa i informację, które przytoczyłam to mimo wszystko mały procent ksiażki. Pasjonujące jest studium rozwoju dziennikarza, pisarza. Obserwowanie jak zabiera się do pisania, jak długo zajmuje nauczenie się poddania własnym słowom i bycia wiernym sobie.
Pokazuje oczywiście walkę z własną słabością, walkę z miłością i zranieniem. Próbę pozbierania się i czy tego chcemy czy nie, pokazuje, ze życie i ludzie się zmieniają, a my musimy się dostosowywać się do świata.

"...bo utrata złudzeń znaczyła, że wreszcie myślę samodzielnie."

Bardzo polecam, ja na pewno do ksiażki wrócę.

4 komentarze:

  1. I kolejna intrygująca książka do przeczytania:). Kusisz aż miło!!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesująca książka, kiedy ja to wszystko przeczytam ;-)

    Motto zapożyczam, przylega do mnie jak ulał :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zainteresowałaś mnie tą książką. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam (aż mi głupio). Dziękuję za polecenie!

    OdpowiedzUsuń
  4. pierw przyciągała mnie okładka, następnie opis, a teraz zaczynam jej szukać w okolicznych bibliotekach :)

    OdpowiedzUsuń